Jeszcze do niedawna nie miałam pojęcia
czym jest moringa, ani jakie cudowne właściwości mają
poszczególne części tej rośliny. Otóż moi drodzy moringa to wspaniłe drzewo przez współczesnych nazywane „supermarketem na
pniu", które cieszy się ogromną popularnością wśród osób ceniących
sobie naturalne i skuteczne metody dbania o zdrowie i urodę. W jego
liściach, kwiatach, łodydze i korzeniu zawarte są niepowtarzalne
ilości aminokwasów, antyoksydantów, minerałów, witamin i wielu
innych wartościowych składników.
Ale po kolei, nie wiedziałabym tego
wszystkiego, gdybym nie przeczytała książki pt.
” Moringa.
Uzdrawiająca moc cudownego drzewa”, autorstwa dr Gunera Hernisch
wydawnictwa Esprit, książkę
tę możecie kupić tutaj klik.
Z książki tej
dowiedziałam się, że moringa pochodzi z Afryki i Indii, jest
drzewem, które rośnie do 12 metrów i produkuje 5000 nasion
rocznie.
Zawiera:
2 razy więcej
białka niż soja,
6 razy więcej
witaminy C niż pomarańcza,
4 razy więcej
witaminy A niż marchewka,
4 razy więcej
wapnia niż mleko,
25 razy więcej żelaza niż
szpinak!!
7 razy więcej
potasu niż banany,
4 razy więcej
kwasu foliowego niż wątróbka cielęca,
4 razy więcej
witaminy E niż kiełki pszenicy.
Ponadto naukowcy
zdefiniowali w morindze następujące składniki o działaniu
leczniczym:
26 substancji o
działaniu przeciwzapalnym,
46 antyoksydantów,
dużą zawartość
wysokiej jakości kwasów tłuszczowych z grupy omega-3, omega-6 i
omega-9 oraz chroniących serce średniołańcuchowych kwasów
tłuszczowych,najwyższą
zawartość chlorofilu spośród wszystkich roślin.
W książce tej
znalazłam masę ciekawych informacji dotyczących właściwości
tego cudownego drzewa, a poza tym interesujące przepisy z
wykorzystaniem moringi. Nie zastanawiając się długo zamówiłam w
sklepie internetowym suszone liście moringi i wypróbowałam kilka
przepisów z książki dr Guntera Harnisch.
Już teraz mogę
Wam powiedzieć, że była to jedna z lepszych moich decyzji,
dotyczących żywienia. A żeby nie być gołosłowną zaprezentuję
Wam przepis i gotową pastę twarogową z wykorzystaniem wspomnianych powyżej
liści z „drzewa życia”.
Twaróg z ziołami
Składniki na
dwie porcje
1 cebula,
2 ząbki czosnku,
2 łyżki oliwy z
oliwek,
1 łyżka
sproszkowanych liści moringi,
sól morska,
250 g twarogu.
Przygotowanie:
Cebulę i czosnek
obrać i drobno posiekać. Oliwę z oliwek, sproszkowaną moringę i
sól morską ( użyć w ilości według uznania) dobrze wymieszać z
twarogiem.
Prawda, że
wygląda apetycznie?!
Zachęcam Was
bardzo gorąco to zapoznania się bliżej z książką dr Guntera
Harnisch „Moringa. Uzdrawiająca moc cudownego drzewa”,
wydawnictwa Esprit.
A dla wszystkich
tych, którym spodobał się mój przepis, mam dobra wiadomość,
niedługo na moim blogu pojawią się kolejne dania z wykorzystaniem
liści moringi. Twarożek, który przyrządziłam robił w moim domu
furorę, a moja półtoraroczna córeczka zajadała się nim z takim
samym apetytem jak zajada się czekoladowym budyniem :)
Moringa to dla mnie czarna magia była, ale juz nie jest dzięki Tobie :-) A twaróg z ziołami wygląda tak jak napisałaś - bardzo apetycznie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi :)
UsuńMI się obiła o uszy ta nazwa, widzę że warto spróbować :D
OdpowiedzUsuńOj warto, warto!
UsuńOwoce moringi to tzw "drumsticks" stosowane jako popularne warzywo w kuchni indyjskiej. Ale ostatnio to właśnie liście robią na Zachodzie furorę. Ale jak wszystko oferowane nam w kolorowych paczuszkach jako cudowny środek, należy sprawdzić i ocenić: https://examine.com/supplements/moringa-oleifera/
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej roślinie, z przyjemnością ją kupię 😙
OdpowiedzUsuńCiekawe też nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńŁał taka dawka żelaza??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na najnowszy wpis!
Nigdy nie słyszałam o wykorzystaniu moringi :O ale brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńO, to trzeba sprawdzić na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, nie znałam. Ja teraz jestem na etapie picia czystka.
OdpowiedzUsuńRoślina mi nie znana .Ale zachęca do spróbowania .
OdpowiedzUsuńNigdy o niej nie słyszałam :) muszę się bardziej zapoznać z tematem :) sama chętnie zobaczę przepisy :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o takim specyfiku! Woow, koniecznie będę musiała spróbować :)
OdpowiedzUsuń